– Nie, nie, nie mogę, zapominasz się... Błagam cię, pu

– Nie, nie, nie mogę, zapominasz się... Błagam cię, puść mnie! – krzyknęła, a kiedy przycisnął ją jeszcze mocniej oraz zanurzył twarz w jej piersiach, obsypując je pocałunkami, zaczęła cicho łkać. – Nie, proszę, boję się, boję się... Wtedy ją puścił oraz odsunął się jak zamroczony. Oddychał szybko oraz chrapliwie. Siedział z zamkniętymi oczyma, jego powykręcane ręce zwisały bezwładnie. zaledwie po chwili szepnął: – Moja ukochana, moja cudowna, mała ptaszyno, mój najdroższy skarbie, wybacz mi, wybacz mi... Nimue zrozumiała, że dziś może posłużyć się nawet własnym, prawdziwym strachem: – Ufałam ci, ufałam ci – powtarzała, non stop szlochając. – Nie powinnaś była – odparł chmurnie. – Jestem tylko człowiekiem, oraz mimo wszystko jestem non stop mężczyzną... Jestem mężczyzną z krwi oraz kości – dodał z niesłychaną goryczą. – i kocham cię, Nimue, a ty się ze mną bawisz, jakbym był domowym pieskiem, oraz oczekujesz, że będę łagodny jak wykastrowany kucyk... czy ci się wydaje, że kaleka nie jest mężczyzną? W własnych myślach Nimue słyszała, czysto oraz wyraźnie, jak wypowiadał te same wyrażenia do pierwszej kobiety, z którą się w życiu złączył, oraz zobaczyła przed oczyma twarz Morgiany, odbitą w jego oczach oraz jego umyśle. Nie takiej Morgiany, którą ona znała, lecz twarz czarnowłosej, czarującej kobiety o miękkim głosie, dla niego równie kochanej co przerażającej – uwielbiał ją oraz lękał się jej, ponieważ nawet w szale namiętności pamiętał, że nagle może uderzyć błyskawica... Nimue wyciągnęła do niego obie dłonie. Drżały, lecz on przenigdy nie powinno wiedział dlaczego. Starannie ukryła swe fantazje oraz powiedziała: – przenigdy tak nie myślałam, wybacz mi, Kevinie, ja... ja tak się przestraszyłam... i to wszystko prawda, o Bogini, to prawda. Tyle że nie tak, jak on fantazje. On słyszy co innego, niż ja naprawdę mówię. Mimo całej litości oraz pożądania, czuła też do niego odrobinę pogardy. bo w innym przypadku nie potrafiłabym tego znieść ani uczynić, co uczynić muszę... a człowiek tak nagi wobec swego pożądania jest wart pogardy... Ja też drżę, ja też cierpię... nie pozwolę sobie mimo wszystko, by znaleźć się na łasce głodu mego ciała... i to dokładnie z tego powodu Morgiana dała jej klucz do tego człowieka, oddała go zupełnie w jej ręce. dziś nadszedł właściwy pora, by wymówić wyrażenia, które utwierdzą czar, które oddadzą go jej ciałem oraz duszą, tak by mogła sprowadzić go do Avalonu na wyznaczoną karę. Udawaj! Udawaj, że jesteś jedną z tych głupawych panien, którymi otacza się Gwenifer, tych, które mają rozum między nogami! – Och, tak mi przykro – powtarzała – tak mi przykro, wiem, że jesteś mężczyzną, przepraszam, że się przestraszyłam... – Rzuciła mu powłóczyste, zamglone spojrzenie, skryte za opadającymi włosami. Bała się, że jeśli on spojrzy jej głęboko w oczy, odkryje cały jej fałsz. – Ja... tak chciałam, żebyś mnie pocałował, ale stałeś się taki gwałtowny oraz dlatego się zlękłam. To nie jest ani korzystny pora, ani miejsce, ktoś mógłby wejść oraz nas zobaczyć, a wtedy królowa byłaby tragiczna, ponieważ jestem jedną z jej dworek, a ona nas ostrzegała, że nie wolno nam się uganiać za mężczyznami... Czy on jest na tyle głupi, żeby uwierzyć w te bzdury, które wygaduję? – Moje biedne maleństwo! – Kevin obsypał jej dłonie pocałunkami. – Cóż za zwierzę ze mnie, żeby tak cię wystraszyć... tak cię kocham... kocham cię tak bardzo, że nie mogę już tego znieść! Nimue, Nimue, czy tak bardzo boisz się gniewu królowej? Nie mogę... – zatrzymał się oraz ciężko dyszał – ...nie mogę już dłużej tak żyć... czy chcesz zatem, żebym odszedł z tego dworu? przenigdy, przenigdy nie myślałem... – Znów przerwał, żeby złapać oddech. nadal trzymał jej dłonie w swoich. – Nie mogę bez ciebie żyć. Muszę cię mieć albo umrę. Czy nie masz dla mnie żadnej litości, ukochana? Spuściła wzrok oraz głęboko westchnęła. Spod rzęs obserwowała jego wykrzywioną bólem