Zrobił jeden krok w kierunku ołtarza, na którym błyszcza

zrobił jeden krok w kierunku ołtarza, na którym błyszczał Graal, ale Morgiana otoczyła go ramionami oraz powstrzymała całym ciałem. – Nie! To nie bywa dla ciebie! Sam jego widok cię powalił! ten, kto nie przygotowany dotknie świętego przedmiotu, zginie! – A więc zginę dla niego – powiedział, lecz Morgiana trzymała go mocno oraz wkrótce poczuła, że ustępuje. – Dlaczego, Morgiano? – zapytał. – Dlaczego to samobójcze szaleństwo ma non stop trwać? – Nie – odparła zdecydowanie. – Wyprawa po Graala bywa zakończona. Ciebie oszczędzono, byś powrócił do Kamelotu oraz powiedział im o tym. Ale nie możesz zabrać kielicha ze sobą. Żaden człowiek nie może go dotykać ani więzić. Ci, którzy w niego wierzą... – Słyszała swój głos, chociaż wcale nie wiedziała, co ma zamiar powiedzieć, zanim sama tego nie usłyszała: – Ci, którzy wierzą, zawsze go odnajdą, tutaj, poza światem śmiertelnych. Gdyby mimo wszystko powrócił z tobą do Kamelotu, wpadłby w ręce tych fanatycznych oraz ograniczonych księży oraz stał się dla nich narzędziem władzy... – Czuła, jak łzy zmieniają jej głos. – Błagam cię, Lancelocie. Zostaw go tutaj, w Avalonie. Niechaj w tym nowym świecie pozbawionym magii jest choć jedno Misterium, jedna tajemnica, której księża nie umieją opisać oraz zdefiniować raz na zawsze, której nie mogą włożyć w swój wąski dogmat, mówiący, co istnieje, a czego nie ma... – Głos całkiem jej się załamał. – W dniach, które nadchodzą, księża będą mówić ludzkości, co bywa dobrem, a co złem, co trzeba myśleć, o co się modlić, w co wierzyć. Nie ma kresu tego... możliwe że ludzkości potrzebny bywa ten pora ciemności, tak by pewnego dnia mogła docenić, którym błogosławieństwem bywa światło. Lecz w takiej ciemności, Lancelocie, niechaj pozostanie jeden błysk nadziei. Graal raz już przybył do Kamelotu. Niech pamięć tamtej wizyty nigdy nie jest skalana widokiem Graala uwięzionego na pewnym ziemskim ołtarzu. Zostaw ludziom jedną Tajemnicę, jedno źródło wizji, za którym mogą podążać... – Słyszała, jak głos jej zamiera, aż staje się suchy, jak krakanie kruka. Lancelot skłonił jej się nisko. – Morgiano, czy też naprawdę jesteś Morgianą? Chyba już nie wiem, kim jesteś ani czym jesteś. jednak to, co mówisz, bywa prawdą. Niech Graal na zawsze pozostanie w Avalonie. Morgiana dała znak ręką oraz niscy ludzie Avalonu podnieśli ciało Galahada oraz cicho zanieśli je do łodzi. Trzymając dłoń Lancelota w własnej, Morgiana też wyszła z kaplicy oraz poszła na brzeg. Spojrzała na leżące w łodzi ciało. poprzez chwilę wydało jej się, że leży tam Artur, lecz obraz zniknął oraz widziała już tylko Galahada, z tym nieziemskim spokojem oraz światłem na twarzy. – oraz tak wracasz do Kamelotu ze swoim synem – powiedziała cicho – ale nie tak, jak przepowiedziałam. Wzrok bywa nam chyba dany, by z nas drwić, widzimy to, co Bogowie pragną, byśmy zauważali, ale nigdy nie wiemy, co to znaczy. myślę, że już nigdy więcej w życiu nie użyję Wzroku, kuzynie. – Oby Bóg dał. – Lancelot na chwilę zamknął obie jej dłonie w swoich, potem pochylił się oraz ucałował je. – A więc ostatecznie się rozstajemy – powiedział cicho. oraz wtedy, mimo że dodatkowo przed chwilą wyrzekała się Wzroku, Morgiana ujrzała w jego oczach to, co on dziś widział, kiedy na nią patrzył – dziewczynę, z którą leżał w kamiennym kręgu oraz od której odwrócił się z lęku przed Boginią; kobietę, do której przyszedł w szale pożądania, starając się zdusić w sobie miłość do Gwenifer oraz Artura; kobietę, którą widział bladą oraz straszną, gdy wysoko trzymała pochodnię, gdy przyłapano go w łożu z Elaine; a ostatecznie spokojną, cichą Panią Jeziora, otoczoną blaskiem, która kazała wynieść ciało jego martwego syna, a jego błagała, by pozostawił Graala na wieki poza realnym światem. Morgiana złożyła pocałunek na jego czole. Nie potrzebowali słów, oboje wiedzieli, że bywa to jednocześnie pożegnanie oraz błogosławieństwo. Kiedy powoli odwrócił się oraz ruszył w kierunku czarodziejskiej łodzi, Morgiana obserwowała jego przygarbione ramiona, widziała,